3, 2, 1.. WOLNE!

Co robisz na majówkę? – Chyba najbardziej popularne zdanie w ostatnim czasie.  Właściwie powinno ono brzmieć –  a gdzie Ty kartoflu i poteflonie jedziesz się ściskać w tłoku na majówkę? Brak wolnych miejsc, pokoi, apartamentów w każdym możliwym miejscu nie świadczy o niczym dobrym. Brak miejsc w autobusach również, zaś 100% wzrostu cen doprowadza Cię do tego, że zaczynasz się telepać i mrugać nerwowo lewym okiem.

Ciężka sprawa z tą majówką powiem wam szczerze. Z jednej strony moja buntownicza natura mówi głośne i zdecydowanie nie zbiorowej histerii z powodu długiego weekendu, jednak z drugiej strony.. człowiek ma ochotę wyjechać na kilka dni z miasta.  Co więc zrobić w tej sytuacji?

Opcji masz kilka:

1. Pojedź na działkę do znajomych. Oczywiście pod warunkiem, że masz znajomych i do tego z działką. Chyba, że sam jesteś szczęśliwym posiadaczem takowego miejsca, wtedy problem masz z głowy. A poza tym znajomi zawsze mogą nawalić i tyle będzie z towarzyskiego weekendu. Nawalić wtedy to Ty będziesz mógł się sam w domu albo na okolicznej polance.

2. Zabieraj białe kozaki, rób tipsy i czym prędzej jedź nad morze! Pamiętaj – zabierz ze sobą dużo browarów i pamiętaj, żeby robić wokół siebie dużo hałasu. W końcu musisz zaakcentować swoją obecność.

3.  Jeśli ilość zer na Twoim koncie jest nie do ogarnięcia, to czym prędzej rezerwuj sobie All Inclusive na Wyspach Bergamutach. A co, nie stać Cię?

Jednak co w sytuacji, gdy stan Twojego konta nie robi oszałamiającego wrażenie, nienawidzisz tłumów, a mimo wszystko nie chcesz  nadchodzącej majówki spędzić spacerując po okolicznym deptaku?

Wybierz moją opcję numer 4, czyli? Jedynie słuszną, bo moją.

4. Zostań leśnym dziadem i jedź do drewnianej chaty w Beskidach. Przy dobrych wiatrach wydasz 25 zł od osoby za nocleg, a w gratisie dostaniesz skórę jakiegoś zwierzaka nad łóżkiem. Grill na bezludziu, kominek w pokoju i długie spacery wśród okolicznych rolników w przepoconych koszulach – to do mnie przemawia. Ale najbardziej to taki widok za oknem.

chatka