5 sposobów na pochmurny dzień

Są tylko dwa momenty w ciągu całego roku, które sprawiają, że mam ochotę wybiec z domu w samych majtach i łazić po ulicach jak głupia. To koniec zimy, gdy nagle zaczyna robić się ciepło i wszystko rozkwita na naszych oczach oraz początek jesieni. To, że kocham tę porę roku nie jest chyba dla nikogo żadnym zaskoczeniem. I choć oczywiście wolałabym teraz tarzać się w żółtych liściach okraszonych październikowym słońcem (ja pierdolę, powinnam zostać poetką), to mamy za oknem to,  co mamy.  A jeśli ktoś nie ma okien w domu albo ktoś Cię porwał i siedzisz zamknięty w piwnicy, to śpieszę z informacją, że za oknem piździ złem. Jest zimno, pochmurno, od kilkunastu dni prawie codziennie pada deszcz, a dla wzmocnienia efektów wieje wiatr,  żeby Ci Twoją wychuchaną grzyweczkę doprowadzić do ruiny.

Nie jest lekko, zwłaszcza tak młodej i pięknej matce, która musi przez cały dzień zabawiać swoje dziecko w domu, bo ciężko jest wyjść w taką pogodę nawet na spacer. Znaczy można, oczywiście, ale mam wychuchaną grzywkę, biały stelaż od wózka i równie białe trampki, więc to chyba oczywiste, że jest to raczej KIEPSKI pomysł.

Mam jednak parę opcji na umilenie sobie pochmurnych i deszczowych dni.

1.  UPIECZ CIASTO

Wow. Szok, prawda? W życiu byście na to nie wpadli, że pierwsze co, to wezmę wałek w obroty.  No to wzięłam, a do tego kilkaset gram pewnego czerwonego warzywa, żeby czym prędzej rozkoszować się świeżo wyjętym z piekarnika ciastem marchewkowym.  To absolutne mistrzostwo smakowe, więc jeśli jeszcze nigdy nie mieliście dane mieć go w ustach, to koniecznie musicie nadrobić zaległości.

2. KUP SOBIE TRAWKĘ

A dokładniej nasiona trawy. I nawóz, koniecznie. Potem włącz filmik instruktażowy na youtube, załóż swoje najlepsze, wyjściowe dresy i leć przed dom siać złem. Znaczy dobrem. A potem weź walec i niczym tur to wszystko zagnieć (prawie jak wyrabianie ciasta). Efekty na wiosnę gwarantowane!

3. ZRÓB ZUPĘ

To mój ostati hit! Nie powiem, że głównym prowodyrem była moja 9-miesięczna córka, której w dupie się poprzewracało odkąd ma 5 zębów i chce jeść coś więcej niż moje mleko. Czaicie? A że dziewczyna od małego wie co dobre i nie da sobie wcisnąć bezsmakowego żarcia ze słoiczków, tak zmuszona byłam uwzględnić ją już w naszym codziennym menu. Stejka z pięcioma zębami jeszcze nie ogarnie, ale taką ogórkową mamusi chętnie pochłonie. A i ja na nowo odkryłam zupy i stwierdziłam, że są naprawdę świetne! Zwłaszcza o tej porze roku.

4. UPOLUJ COŚ OKAZYJNIE W NECIE 

Ja jestem akurat na etapie poszukiwania najpiękniejszych i najfajniejszych książek dla maluchów, ale gdzieś w przerwie zdarzyło mi się upolować dla siebie letnie sandałki przecenione o 70% i powiem Wam,  że nic nie cieszy bardziej przy porannej kawie niż taki zakup!

5. ZMIEŃ COŚ W DOMU

To mój drugi, niekwestionowany faworyt. Jak to starzy górale mawiają – w czasie deszczu matki się nudzą, więc między zabawą z dzieckiem, a wrzuceniem brudnych ciuchów do pralki, warto obmyśleć plan nowej kuchni. Ja to zrobiłam i dzięki swojej wyobraźni, krótkiej wizycie w Ikei i małych zakupach w sieci – TADAM! Mam odmieniony kącik jadalny i z jeszcze większą ochotą siadam do stołu.

A Ty na co masz dzisiaj ochotę?