Bądź jak Maria z Na Wspólnej

Przychodzi taki moment w życiu, że wisisz w jakiejś towarzyskiej próżni i gdy masz ochotę z kimś pogadać to sięgasz po telefon i… odkładasz go z powrotem na stół. W tym momencie dociera do Ciebie, że w Twoim  świecie nie ma aktualnie nikogo, z kim miałabyś ochotę obgadać męża, porozmawiać o swojej córce, o planach zawodowych lub też zwyczajnie w świecie pomilczeć.

Tuż po urodzeniu dziecka wszyscy atakują Cię ze wszystkich stron – facebook, telefony, smsy, skype. Ludzie interesują się porodem, cieszą Twoim szczęściem, przyjeżdzają, odwiedzają, wręczają prezenty. Jest miło, porno i duszno. Mijają miesiące, jesteś szczęśliwa jak nigdy w życiu, jednak powoli odczuwasz jak dookoła Ciebie robi się coraz luźniej i luźniej.  Twoi znajomi wiedzą przecież, że nie wyskoczysz z nimi spontaniczne na browara wieczorem i nie pójdziesz na zakupy w weekend, bo najprawdopodobniej będziesz wtedy na basenie z rodziną. I choć propozycje wyjścia na miasto nadal czasem gdzieś tam spadną, to jednak coraz więcej osób najzwyczajniej w świecie zapomina dodać Cię do konwersacji na facebooku. Nie, nie mam żalu. Taka kolej rzeczy. Teraz człowiekiem, który Cię potrzebuje najmocniej na świecie jest Twoje dziecko i to ono jest na pierwszym miejscu. Kto by zresztą chciał po raz setny słuchać o tym, że moja córka zaczyna samodzielnie stawiać pierwsze kroki i jakie to ostatnio zajebiste promocje dorwałaś w Smyku.

Ale przecież są inne matki – myślisz. Cudownie, tyle wspólnych tematów, podobny harmonogram dnia, będzie bosko! Tak, pamiętaj tylko, że jeśli wejdziesz między wrony, to musisz krakać jak i one. I tu pojawiają się problemy.

Ty nie znosisz przyjmować i udzielać porad – one je uwielbiają.

Nie lubisz napieprzać innych fotkami swojego dziecka, chociaż masz ich tryliard w telefonie – one to uwielbiają.

Nie lubisz pierdzieć miliardem słodkich komentarzy pod każdym kolejnym, identycznym zdjęciem ich słodkich bobasków – one to uwielbiają.

Ale to i tak wszystko nieważne, ludzie po prostu są różni. Tylko pamiętaj – jeśli Twoje dziecko zbyt łagodnie przechodzi wszelkie życiowe zakręty – nie przyznawaj się. To nie jest mile widziane w towarzystwie. Nikt nie lubi zbyt szczęśliwych matek. W ogóle tacy rodzice nie są serio traktowani.  Nikt nie zapyta mnie o radę, bo co ja mogę wiedzieć, skoro moje dziecko nie choruje? A może właśnie to, że nie choruje jest efektem mojego postępowania? Ale nie, co ja mogę wiedzieć. I po co mnie pytać co u mnie, skoro na pewno idealnie.

A ja tak bym chciała spytać jak komuś minął dzień, potrzymać za rękę, gdy tego potrzebuje. A potem on mi trochę poopowiada o tym jak się czuje i mnie też zapyta o to samo. I może się okaże, że wcale nie tak idealnie. Zadzwoni rano, popołudniu, wieczorem i powie – Hej, chodźmy na ciacho! 

A ja chyba już zwyczajnie nie mam z kim tego zrobić.

A taka Maria Zięba z Na Wspólnej zawsze Cię przyjmie z otwartymi ramionami. Ugości w swoim ciepłym barze, zaprosi na poranną kawkę, poczęstuje pierogami. Każdy potrzebuje takiej Marii.

Bądź jak Maria.