Matka vs. pierwsze wyjście z domu – starcie tytanów

W życiu każdej młodej matki przychodzi taki moment, gdy ma ochotę zrobić się na bóstwo, krzyknąć  PIERDOLĘ WYCHODZĘ! i trzasnąć radośnie drzwiami. Niestety każdy prawdziwy rodzic zaraz prychnie nosem, bo przecież wszyscy doskonale wiemy, że walnięcie głośno drzwiami jest naprawdę głupim pomysłem i strzałem w kolano. Zwłaszcza, gdy właśnie udało Ci się uśpić dziecko.

Czuję przez moje zmechacone legginsy za dychę, że ten moment właśnie przyszedł.I wcale nie mam tutaj na myśli wyjścia do najbliższego nocnego po czekoladę czy wizyty u lekarza lub mechanika. Niewątpliwym dowodem na kryzys Matki Polki może być fakt, że dzisiaj kupiłam sobie najpiękniejszy na świecie, koronkowy biustonosz z kokardkami, w którym NI CHOLERY nie da się karmić piersią. Ach, jaką radością napawa mnie ta świadomość!

Potrzebuję chwilowego oderwania od cycka, wyjścia na miasto sam na sam, nawalenia się z mężem i rozmów o niczym do rana. Po 9 miesiącach to chyba normalne? Potrzebuję, a jednocześnie za każdą taką myślą idzie tęsknota za dzieckiem i strach przez tym, jak w tym czasie poradzi sobie beze mnie. I chociaż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to zdrowe dla nas wszystkich, bo przecież szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko, a mała musi zacząć funkcjonować czasem bez mamy, to i tak masz poczucie, że robisz coś złego i samolubnego.

Ha, jakiś czas temu podjęłam nawet próbę, serioszka! Myślę sobie TAAAK! Pójdę sobie wieczorem na trampoliny z siostrą, będzie czad! No bo tak. Zajęcia rozpoczynają się o 21, potrwają godzinę plus czas na dojazdy i przebranie… a nie. Przebiorę się w domu, byle jak najszybciej wrócić do małej.  

No i się wybrałam.

Ubrałam najlepszy, wyjściowy dres, wskoczyłam w kolorowe trampy i pełna energii skierowałam się w stronę tych magicznych drzwi, za którymi dzieją się wieczorami cuda dla matek na macierzyńskim. Nagle widzisz dziecko. CAŁE NA BIAŁO, które patrzy na Ciebie tym smutnym wyrazem twarzy i zdaje się krzyczeć NIE ZOSTAWIAJ MNIE MAMO.

No i chuj bombki strzelił. Zmiana planów – ZOSTAJĘ! W dupie masz te swoje zasrane trampoliny i godzinę skakania w rytm durnej muzyki. Bezsensu, nie? Lepiej zostać w domu, poćwiczyć przed laptopem z Mel B i zaoszczędzić 40 zł, przecież to oczywiste.

Ale teraz mamy jesień, a o tej porze roku mam silną potrzebę zmian i dostarczania organizmowi nowych wrażeń. Więc mam takie nowe, małe marzenie, że zrobię wszystkim psikusa w Halloween i dam nogę z domu chociaż na GODZINĘ. No dobra, plus dojazd do cywilizacji w obie strony plus minus 40 minut. Chociaż robię za smoczka w nocy, moja córka nie umie pić z butelki, a ja na dodatek jeszcze nigdy nie odciągałam mleka.

To co, cukierek albo psikus?

347h