Wielkanoc dla opornych

Jako dziecko nie przepadałam za Świętami Wielkanocnymi. Wiadomo, brak prezentów, mało wolnego w szkole, dziwnie brzmiąca rzeżucha, pojebane barany, dupa jakaś taka ogólnie. Ale jak wiadomo jestem już starą i pomarszczoną 30-latką, więc rzeczywistość odbieram dzisiaj trochę inaczej. I chyba autentycznie pierwszy raz w życiu Wielkanoc mnie cieszy. Zwłaszcza, że idealnie zbiegła się z wiosną za oknem, a przynajmniej z prześwitami słońca i powiewem tej lepszej strony roku.

W związku z tym niemalże biegam ze szczęścia z bobasem mym (uwielbiam to słowo) na spacery i kręcą mnie bazie sprzedawane na ulicy. Wiem, to dziwne, zwłaszcza te badyle. Jeśli wy jednak nie dojrzaliście jeszcze do tego stanu świadomości, to wystarczy parę drobnych rzeczy, aby miło spędzić te parę dni. I nie, nikt nie każe Ci myć okien dla Jezusa, zostaw to najbardziej hardym zawodnikom.

Ubierz się kolorowo. Mówiąc kolokwialnie – odjeb się. Żywe kolory wprawiają w dobry nastrój, a moc barw potrafi zdziałać cuda. Wystarczy wściekle różowy szal, a Twoja twarz od razu wygląda bardziej radośnie i promiennie.

Idź na spacer. Jak to mawiają ciapaci – czasem słońce, czasem deszcz. Jednak niezależnie od okoliczności przyrody świeże powietrze to zawsze dobry pomysł. To właśnie wtedy wpadają do głowy najbardziej błyskotliwe pomysły. Ja na przykład wpadłam na genialny plan zgładzenia mrówek, które dwa dni temu zeżarły połowę moich pysznych, marchewkowych muffinów.

Kup żółte kwiatki. Bo tak.  Są super!

Upiecz coś pysznego. A zresztą pal sześć jak to będzie smakować, najważniejsze to MEGA OZDOBY. Wiecie, jakieś świąteczne jaja na torcie, muffinki z baranami, mazurek z kwoką na przedzie. Ma być NA BOGATO.

Zostaw focha pod łóżkiem. Nawet najpiękniejszy kolor szala nie pomoże Ci ukryć Twojej brzydoty, jeśli chodzisz zła na cały świat. Weź kilka głębokich oddechów, spójrz przez okno (mimo, że brudne) i zacznij się dostrzegać więcej pozytywów w Twoim otoczeniu. Naprawdę warto, zwłaszcza wiosną, gdy wszystko budzi się do życia.