6 największych mitów macierzyństwa

Stało się to, co było nieuniknione. Po miesiącu spędzonym w szpitalu, nocnych skurczach w pokoju na patologii i kilku godzinach na porodówce – zostałam mamą. BRAWO JA! Tak, od dwóch miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką 2-miesięcznej córki, która urządziła sobie przy moich cyckach bar mleczny i okupuje go 24h na dobę. No dobra, trochę mniej. W wolnych chwilach śpi, robi kupy i uśmiecha się do mnie w taki sposób, że mam ochotę ją zjeść. Jednak szybko się reflektuję i stwierdzam, że to kiepski pomysł zeżreć własne dziecko, zwłaszcza, że mało nie wyprułam flaków, aby ją z siebie wyrzucić.

Jak jest? Całkiem spoko, mimo, że media usilnie chcą nas przestrzec przed posiadaniem dzieci. Poznajcie 6 mitów na temat macierzyństwa, którymi bombardują nas z każdej możliwej strony.

1. Wszystko się zmieni.

Owszem, w naszym domu nagle pojawiły się bliżej niezidentyfikowane sprzęty takie jak przewijak czy bujaczek, a na dodatek zaprosiliśmy do łóżka osobę trzecią. Jednak wciąż zaczepiają mnie dziwni ludzie, gonię po mieście głupie nastolatki, ochrona w sklepie posądza mnie o kradzież jogurtu i oblizuję rozgrzaną patelnię językiem. Czy na pewno wszystko się zmieniło? Odpowiedz sobie sam.

2. Będziesz chodzić w brudnym dresie. Makijaż? Zapomnij! 

Nie było dnia odkąd urodziłam dziecko, żebym nie wykonała makijażu. Tak, dwie godziny po porodzie również nie omieszkałam umyć włosy i wytuszować sobie rzęsy. Przepraszam. Ten typ tak po prostu ma, a jak wiadomo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Co do mojego ubioru to czasem naprawdę chciałabym założyć jakiś seksi dres, lecz niestety jeszcze się go nie dorobiłam, więc z rozpaczy często zdarza mi się ostatnio nosić sukienki z dekoltem.

3. Bezssenne noce, senne dni.

Naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci są różne i musiałam w poprzednim wcieleniu zrobić dobrze komu trzeba, skoro zostaliśmy obdarowani  tak cudownym dzieckiem, które przesypia całe noce i śpi do południa, jednak NIE GENERALIZUJMY, że wszystkie matki skazane są na permanentne niewyspanie. Jak widać jestem tego żywym przykładem i choćby moja dobra passa miała się skończyć jutro, to dziś nie zamierzam się tym zamartwiać.

4. Ciąża na zawsze pozostawi piętno na Twoim ciele. Zostaniesz z dodatkowymi kilogramami, rozstępami i z kilometra będzie widać, że jesteś matką.

Rozstępy to ja owszem, nabyłam w liceum, gdy jak ostatnia świnia kupowałam sobie po szkole wielki kawał chałki i ją w całości zjadałam przegryzając żółtym serem. W czasie ciąży ani tuż po niej nie wystąpiła u mnie jakakolwiek zmiana skórna, a kilogramów mam rzeczywiście o kilka za dużo. Jednak mam je od zawsze z tego co pamiętam i serio zdążyłam między czasie polubić już swój tyłek i wielkie cycki. Moja waga dwa miesiące po porodzie wynosi dokładnie tyle samo co przed ciążą.

5. Moment wyjścia dziecka na świat? Bezcenny. Od razu poczujesz mega super duper więź z dzieckiem i w ogóle będzie emejzing.

Kłamałabym, gdybym napisała, że poczułam. W kulminacyjnym punkcie porodu byłam po prostu bardzo zmęczona i czułam się jak mega siłaczka, która od tej chwili będzie już zupełnie inną kobietą, która zniesie wszystko. Dziecko było oczywiście ukoronowaniem całej tej sytuacji, jednak byłam wtedy zbyt otumaniona, aby dotarło do mnie, że to dziecko leżące na brzuchu to moja córka i od tej pory będzie mi najbliższym człowiekiem na ziemi. Zrozumiałam to dopiero w momencie, gdy się zakrztusiła. Nigdy się tak o kogoś nie bałam.

6. Będziesz piła zimną kawę.

Czy ktoś mi powie kto to wymyślił? O ile jestem w stanie zrozumieć, że dzieci są różne i istnieją matki zombie, to nie jestem w stanie ogarnąć swoim rozumem, że nie można zrobić sobie kawy z dzieckiem na łapie, pójść z kubkiem na kanapę tudzież fotel, przystawić jedną ręką dziecko do cyca, a drugą pić pyszniutki i ciepły napój. Ja tak robię, może Ty też spróbuj  zastosować taką SZTUCZKĘ?