Dlaczego warto przyjaźnić się z pedałami?

Niniejszym sezon wiosenny uważam za rozpoczęty. I choć śpiewają nam ptaszki, słoneczko przygrzewa i możemy wreszcie zakładać swoje wypasione skóry oraz kolorowe trampki, to niestety nie ma zbyt lekko. Cieplejsze dni niosą za sobą również sporo przykrych sytuacji, które znacznie odczuwalne są już np.  w komunikacji miejskiej. Ale spokojnie kochani, nie panikujmy. W końcu każdy problem da się rozwiązać. W związku z tym postanowiłam upiec parę pieczeni na jednym ogniu i w ciągu najbliższych dni  planuję odpicować swoją super ekskluzywną brykę zwaną potocznie rowerem i potraktować ją jako mój główny środek komunikacji miejskiej. Wiecie, autobus trochę przypomina. Koła ma? Ma. Można usiąść? Można.

Zresztą przyjaźń z pedałami wiąże się z wieloma przywilejami.

1. Bujna grzywa, ładna pupa i lepsza aktywność seksualna!

Pupa pupą – wiadomo. Grzywa też.  Jednak wg. super mądrego badania z tajnej jednostki w JU ES EJ wykazano, że u rowerzystek odnotowano aż 30% wzrost orgazmów. TA-DAM!

2. Dotlenianie!

Otaczanie się śmierdzielami w tłocznym autobusie nie sprzyja dobremu samopoczuciu, a już zwłaszcza w gorące dni. Ja rozumiem, że można się spocić to ludzkie i całkiem naturalnie, rzekłabym nawet, że zdrowe, jednak to w żadnym stopniu nie usprawiedliwia waszego focha na prysznic.  Jazda na rowerze wyeliminuje zbędne ludzkie fetory w waszym życiu i co najwyżej zaczadzisz się spalinami. Oj tam, oj tam.

3.  Oszczędzanie czasu!

No raczej. Przykładowo – moja droga do pracy  zajmuje mi godzinę czasu, mimo tego, że kilometrowa odległość pomiędzy moim łóżkiem, a biurkiem w biurze wynosi ok.  4 km, czyli ok. 20 minut jazdy rowerem. Chyba nie chce mi się tracić czasu na stanie w korkach kosztem krótszego leżenia w łóżku  i nawet poranne burdy staruszek nie są w stanie mi tego zrekompensować.

4. Wzbudzanie respektu!

Podryw na rowerówę jest zawsze fajny. Podobno mój narzeczony nie bywa o mnie zazdrosny, więc mogę rwać i podbudowywać swoje ego.  Bo wiecie, każdy głupi potrafi przyjechać do pracy samochodem. Ale jak mówię swoim nowym kolegom, że jestem taka fit – to od razu mam +10 do super laski.

5. Twórczy łeb!

Wiecie ile kreatywnych myśli przychodzi człowiekowi do głowy, gdy tak sobie pedałuje, a wiatr muska jego brodę? Sami spróbujcie! Ja np. postanowiłam wytatuować sobie pandę na karku, a co!

Odpowiadając więc na pytanie zawarte w tytule notki, odpowiadam – WARTO!