Historia pewnej lafiryndy

Była sobie pewna wstrętna łajza. Ladacznica, lafirynda i jedna wielka wywłoka, zwana powszechnie wiosną. Niestety owa wstrętna kreatura mimo swego kalendarzowego czasu oraz okresu Świąt Wielkanocnych, w czasie których zazwyczaj hasa się w trampkach i polewa wodą – miała powyższą sytuację gdzieś i zamiast do nas zawitać – ta wolała zaszyć się na Grenlandii i grzać tyłki eskimosom.  Żeby nie bylo – nic przeciwko nim nie mam. Ba, nawet całkiem lubię ich specyficzne pyszczki i to, że mieszkają w igloo. Ale oni nie muszą mieć dwunastu stopni w dzień, a ja tak, bo wszystkie moje zimowe buty nadają się już do wyrzucenia, a z szafy piszczy do mnie pewien piękny płaszcz.

Ale może tak ma być, nie wiem. Prawdę mówiąc nie wiem wielu rzeczy.

Nie wiem na przykład o co chodzi z tą całą Ewą Chodakowską i czemu jej pełno na wszystkich forach, a wszyscy lajkują jej statusy. Ma twarz jak koń i w żadnym stopniu nie zachęca mnie do ćwiczeń, ani do tego żeby ją czytać. To ja już chyba wolę być kluską z pućkami na twarzy. Nie wiem też dlaczego nasz kot lubi sypiać w kuchennym zlewie, a dziś na dodatek dołączył do nas i spał razem z nami na łyżeczkę. Serio, wziął się i uwalił przede mną, ułożył na boku i przytulił plecami do mojego brzucha. Hellou?? Czy każdy kot tak ma? Pytam, bo naprawdę nie wiem, całe życie stroniłam od kotów i moim głównym celem było raczej strzelanie do nich, niż spanie z nimi, więc takie sytuacje są mi co najmniej obce. A ten jest wyjątkowy dziwny i czasem się go boję, bo udaje, że nie żyje:

kot

 

Ale o czym to ja miałam.. o wiosennych porządkach i świątecznej atmosferze?

Eee tam, póki co muszę ogarnąć parę eskimosów na fejsie i kazać im odesłać nam z powrotem wiosnę. A poza tym wczoraj zrobiłam swoje, upiekłam pięć ciast (w tym kokosowy sernik, który chodził po mojej głowie już z dobry tydzień) i w tym momencie moim głównym celem stało się leżenie w łóżku. A to bardzo wymagające i czasochłonne zajęcie. Bardzo.