Panda sama w mieście

Warszawa zimą przeraża. I sama już nie wiem czy bardziej za sprawą pojazdów wpadających w poślizg, które suną na Ciebie, gdy kroczysz z uwagą chodnikiem, pana stojącego do góry nogami w koszulce z krótkim rękawem na mrozie, a może pociągów jadących godzinę trasą, którą normalnie pokonujesz w 15 minut. Do kompletu ewentualnie dorzuciłabym jeszcze pasażera tramwaju linii 24 w krótkich spodenkach (bynajmniej nie posiadał on na nogach rajstop, ani nawet pończoch wyobraźcie sobie) oraz ślizgających się psów, które mokrą sierścią wiją się po Twojej łydce. A nocą wcale nie jest łatwiej, gdy czekasz godzinę na SZYBKA kolej miejską, po czym gdy do do niej wsiadasz wita Cię uszczęśliwiony kierownik pociągu, który twierdzi, że wcale nie jedzie tam, gdzie wskazuje napis na przodzie pojazdu, zaś z kabiny maszynisty dopada Cię zapach jaranej trawki.Nie mam więcej pytań 🙂

Jedynym plusem całej sytuacji jest fakt, iż dzielnie ze swym mężczyzną policzyliśmy ilość schodków ruchomych na centralnym, których jest.. TADAM TADAM.. całe 122, ha. Nie wiedziałam, że oczekiwanie na stacji o północy może być tak kształcące.

Tak, zdecydowanie stwierdzam, że nadszedł ten czas, gdy musisz mieć oczy dookoła głowy. Być może będzie to ciężkie w moim wypadku i w przypadku TAAAAKIEJ czapy. Pandy jak powszechnie wiadomo wolą bambusy, niż zimę, jednak skoro już przyszła, to muszą sobie jakoś dawać radę, tak?

panda

(no jednak taka trochę FESZYN jestem)

W tym momencie nadszedł również ten czas, gdy powinnam założyć swoje kosmiczne buty, wziąć grzane wino i jechać wypić je ze swoją dziewczyną. Obiecuję uważać na białe niedźwiedzie, wam radzę to samo dziubaski.